#18. Pałace (i zamki) Dolnego Śląska
Pałac w Luboradzu (fot. Sokol3015)
Zapraszamy na najnowszy odcinek podcastu "Fantastyczny Dolny Śląsk", którego gościem jest profesor Romuald M. Łuczyński, dr hab. nauk humanistycznych, profesor i wykładowca Uniwersytetu WSB Merito we Wrocławiu.
GOŚĆ: Prof. Romuald M. Łuczyński
dr hab. nauk humanistycznych, profesor i wykładowca Uniwersytetu WSB Merito we Wrocławiu
Dolny Śląsk to region, którego nie da się zrozumieć bez świadomości jego burzliwej historii, wielokulturowego dziedzictwa i skomplikowanej geografii. Choć powszechnie utożsamiany z województwem dolnośląskim, historycznie obejmuje tylko część obecnego obszaru administracyjnego. W granice Dolnego Śląska wchodzą bowiem nie tylko ziemie o śląskiej przeszłości, ale także ziemia kłodzka czy fragmenty Łużyc – tereny, które trafiły tu po wojnach napoleońskich lub śląskich, i których przeszłość znacznie różni się od reszty regionu.
To nieporozumienie geograficzne to tylko jeden z wielu przykładów zacierania historii Dolnego Śląska. Drugim – znacznie bardziej dramatycznym – są setki rezydencji, które przez wieki budowano na tych terenach, a które po 1945 roku uległy dewastacji, zapomnieniu lub zostały rozkradzione. Szacuje się, że w 1945 roku na Dolnym Śląsku, ziemi kłodzkiej i górnych Łużyc istniało ok. 1500 pałaców i dworów. Dziś zaledwie ułamek z nich przetrwał w godnym stanie.
Tymczasem to właśnie te budowle stanowią jedno z najcenniejszych dziedzictw regionu. Ich historia sięga średniowiecza, kiedy to powstawały pierwsze wieże mieszkalne – proste, ale solidne struktury wznoszone przez rycerzy, którym nie przysługiwało prawo budowy zamków. Z czasem te obiekty przekształcano w dwory – często jeszcze z elementami obronnymi, jak fosa czy otwory strzelnicze – a ostatecznie w pałace, czyli eleganckie, reprezentacyjne rezydencje pozbawione funkcji militarnej.
Od wież rycerskich do barokowych rezydencji
Rozkwit architektury rezydencjonalnej przypadł na XVIII i XIX wiek – czasy relatywnego pokoju w Europie i rosnącego bogactwa. To wtedy właśnie szlachta, arystokracja, a także zamożne mieszczaństwo inwestowały w budowę okazałych pałaców. Wiele z nich powstało jako przejaw prestiżu i społecznego awansu, jak choćby pałac rodziny Kornów – słynnych wrocławskich wydawców – w Siedlimowicach.
Dolny Śląsk zawdzięcza swoją pałacową gęstość kilku czynnikom: żyznej ziemi, dogodnemu położeniu, ale też historii rozdrobnienia feudalnego i późniejszych procesów wzbogacania się właścicieli ziemskich. Na wzgórzach, w dolinach i miasteczkach regionu wyrastały rezydencje wzorowane na francuskich pałacach, neogotyckie zamki, a także klasycystyczne i barokowe dwory.
Między ruiną a rewitalizacją
Niestety, historia tych budowli po II wojnie światowej to w większości opowieść o upadku. Choć część z nich przeszła w ręce prywatne i została odrestaurowana, los wielu pozostaje niepewny. Przez dekady obiekty te niszczały – często na skutek braku opieki, ale także grabieży i dewastacji. Winą za ten stan rzeczy często obarcza się okres PRL-u, jednak odpowiedzialność nie leży wyłącznie po stronie systemu. Wiele szkód wyrządzili sami mieszkańcy, którzy nie czuli związku z dziedzictwem niemieckim i traktowali dawne pałace jako źródło łatwego materiału opałowego lub budowlanego.
Są jednak przykłady, które dają nadzieję. Pałac w Gorzanowie na ziemi kłodzkiej – choć nie odbudowany w pełni – jest stopniowo przywracany do życia. Jego właściciel prowadzi prace zabezpieczające, udostępnia wnętrza i konsekwentnie dba o rewitalizację. Takie działania pokazują, że nawet bez wielkiego budżetu, z pasją i cierpliwością można zachować unikatowy charakter miejsca.
Nieoczywiste perły Dolnego Śląska
Na drugim biegunie znajdują się obiekty, które trwają w zawieszeniu. W Wilkanowie dach zabezpieczono już wiele lat temu, ale od tego czasu niewiele się zmieniło. Brakuje funduszy, zaangażowania lub jasno określonego celu. Zdarzają się też sytuacje absurdalne – jak zamykanie pałaców przed badaczami czy tropienie intruzów psami – wynikające z niezrozumienia znaczenia kulturowego tych miejsc.
Choć wśród najbardziej znanych i dostępnych rezydencji wymienić można Książ, Czochę czy Zamek Grodziec, to prawdziwy urok Dolnego Śląska kryje się w miejscach mniej oczywistych. Luboradz, Owiesno, Siedlimowice, Żagań czy Gorzanów to tylko kilka przykładów obiektów, które – nawet jeśli zrujnowane – wciąż opowiadają fascynujące historie.
Dolny Śląsk pałacami rzeczywiście stoi. Ale dziś równie mocno stoi pytaniem: co zrobimy z tym dziedzictwem? Czy zostanie utracone, czy jeszcze odzyskane?